4.06.2017 - kameralna niedziela |
Gotowi na kilka słów na gorąco z naszego dzisiejszego wypadu? Spotkaliśmy się zgodnie z tradycją o 9:00 pod Polo. Stamtąd udaliśmy się na nową miejscówkę. To teren udostępniony nam przez Śmigielską Wąskotorówkę. Pobawiliśmy się na górkach i pojechaliśmy dalej. Oczywiście nie asfaltem. Bo to byłoby zbyt nudne. Pojechaliśmy torami kolejki wprost do Nietążkowa. Zabawa na Abisynii polegała na tyczeniu nowych i przecieraniu starych ścieżek. Pomimo suszy było masę błota które dało się niektórym poważnie we znaki. Tam też pierwszy raz ze smakiem torfu zapoznał się starszy synek Bartka, który zainkasował szprycę spod koła prosto w buzię.
Ale jak na twardziela przystało skwitował to uśmiechem. Po zjeżdżeniu Abisynii udaliśmy się na cegielnie. Tam niestety było na tyle ekstremalnie że odpuściliśmy. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że ekstremalnie to się dopiero zrobi. Udaliśmy się do Szczepankowa. Tam zaczynamy od torfowiska. Już robi się ciekawie. Kilka wklejek, zdjęta opona itp. Dalej ruszamy na lasek i bierzemy się do forsowania rowu. Pierwszy atakuje Janusz który kończy swoją eskapadę zaraz po wjeździe. Przeciągamy go na windzie a do swojej próby podchodzi Bartek. Utyka tak samo. Zaraz po wjeździe. Znów winda idzie w ruch i już mamy dwa auta po tej lepszej stronie. Niestety Janusz odpuszcza dalszą jazdę. Przemieszcza się już tylko Bartek. Ale i to nie na długo. Utyka średnio co dziesięć metrów. Po którejś wklejce i przeciąganiu się tirforem decydujemy się na odwrót. W tym samym czasie rozpoczyna się ulewa i wyjazd kończymy w strugach deszczu. Na koniec zajeżdżamy jeszcze na szybką kawę do Bartka. Trzeba się jakoś rozgrzać bo przemoczone ciuchy zaczynają dawać się we znaki.
|