Współpracują z nami
200 pieczątek w 24 godziny Bieszczady |
10-11.09.2021 – 200 pieczatek w 24 godziny, edycja Bieszczady Ochłonęliśmy już po rajdzie „200 pieczątek w 24 godziny” w Bieszczadach. Była to impreza, w której regularnie od kilku lat bierzemy udział, jednak po raz pierwszy pojawiliśmy się na Podkarpaciu. W wydarzeniu brały udział cztery raptorowe załogi: Bartek z Markiem startowali Samuraiem w klasie wyczyn z wyciągarką, dwa Bartki jechali zmotą w klasie Adventure, Marek z Maciejem Mandaryną ruszyli w klasie Extreme, a Karina z Wawrzyńcem pojechali w klasie UTV...
Przygody rozpoczęły się już krótko po wyjeździe z domów - na S5 po przejechaniu kilkunastu kilometrów poddał się pasek od alternatora w jednym z busów ciągnących lawetę. Podmieniając akumulatory daliśmy radę przejechać te 650 km. Po nocy spędzonej na terenie Natura Parku w Stężnicy przyszedł czas na rozpakowanie sprzętu. Po załatwieniu wszelkich formalności w biurze rajdu oczekiwaliśmy na odprawę i plombowanie samochodów. Zgodnie z planem, o określonych godzinach załogi były wypuszczane na OESy. Cały teren podzielony był na trzy sektory, na których organizatorzy rozmieścili 200 pieczątek. Od chwili wyjazdu mieliśmy 24 godziny na zdobycie jak największej ilości pekapów. Raptem 200 metrów za linią startu znajdował się pierwszy dość kłopotliwy odcinek drogi – w tym miejscu, o ile dobrze się doliczyliśmy na dachu wylądowały trzy auta biorące udział w rajdzie. Pech nie ominął i nas w tym miejscu – Markowi po wjechaniu z dużą prędkością na pionowy uskok drogi została wyrwana z rąk kierownica, co zakończyło się kontuzją palca (jak się okazało po powrocie do domu – złamaniem palca wskazującego w trzech miejscach). Pomimo ogromnego bólu, chłopaki kontynuowali jazdę. Pieczątki wchodziły dość sprawnie, jedna po drugiej, pomimo bardzo wymagającego terenu – nie jesteśmy nauczeni jazdy po wąwozach, a tutaj stanowiły one główną przeszkodę. Wysokie, niemalże pionowe podjazdy sprawiały, że wyciągarki grzały się do czerwoności. Po całym terenie, pomimo jego rozległości szybko zaczęliśmy poruszać się intuicyjnie – orientacja nie sprawiała większych problemów. Również przydarzające się awarie i niespodzianki były nazwijmy to dość szybkie i łatwe w naprawach. I tak: Marek z Maciejem podczas manewrowania dachowali w wąwozie, jednak dzięki sprawnej akcji ratunkowej przeprowadzonej przez Karinę i Wawrzyńca Mandaryna powróciła na koła. Urwane koło też nie zaskoczyło Marka – ekipa była przygotowana i sprawnie wymienili całą zwolnicę. W erzeterce posłuszeństwa odmówił rozrusznik, który po spacerku pilota na bazę po zapasowy został szybko wymieniony! W tym miejscu pragniemy zaznaczyć, że dla Kariny i Wawrzyńca ten rajd był debiutem. Od razu wskoczyli na głęboką wodę, bo impreza była według wielu uczestników komentowana jako bardzo wymagająca! Bartek z Markiem z kolei borykali się z ciągłym wyginaniem drążka zbieżności, co było dość kłopotliwe podczas manewrowania w ciasnym terenie. Nieco więcej działo się w zmocie Bartków, gdzie awarii uległo mocowanie alternatora, zdjęli też oponę na jednej z przeszkód. Dzięki natychmiastowej pomocy Bartosza Kurka sprawnie poradzili sobie z usterką. Chwilę też spędzili na naprawie urwanego koła – po zdjęciu dystansu przykręcili koło bezpośrednio do piasty i ruszyli dalej. Ostatnie godziny załogi spędziły na poszukiwaniu i dobijaniu pieczątek. Chociaż dobijanie to zbyt wielkie słowo, bo pieczątki były elektroniczne. Ponownie podkreślamy, że to rozwiązanie jest genialne – nie ma biegania z tuszem i papierową kartą przypiętą do auta. Wszystko było czyste, przejrzyste i bezproblemowe. Po zakończeniu zmagań, rozplombowaniu samochodów udaliśmy się na zasłużony odpoczynek. Ogłoszenie wyników zaplanowano na niedzielę. Podsumowując: rajd uznajemy za bardzo udany – wyjeździliśmy się, sprawdziliśmy ponownie swoje siły i możliwości sprzętu, a oczy nacieszyliśmy przepięknymi widokami. Pragniemy bardzo podziękować naszym kibicom: Natalii, Weronice, Kubie i Filipowi oraz organizatorom: Andrzej, Sylwia – odwaliliście kawał świetnej roboty.
Zajęte miejsca: Klasa Wyczyn Elektryk: 7 miejsce: Bartosz Kurek, Marek Matuszczak (101 pieczątek) Klasa Adventure: 3 miejsce: Bartosz Czarnecki, Bartosz Rolla (147 pieczątek) Klasa Extreme: 9 miejsce: Marek Wawrzyniak, Maciej Młynarz (117 pieczątek) Klasa UTV: 4 miejsce: Karina Kwiatkowska, Wawrzyniec Kwiatkowski (96 pieczątek)
Zapraszamy do obejrzenia zdjęć, których autorami są Andrzej i Patology Squad, Daniel wiórko, Grzegorz Zujko
|